antywindykacja

Baltic Obligo – jak wygrać z windykatorem?

//

Baltic Obligo często kojarzy się z windykacją – nie do końca słusznie. Podobnie jak Kruk, Ultimo Hoist czy Best jest to duża grupa kapitałowa, która zajmuje się min. windykacją, ale przede wszystkim jest  tzw. towarzystwem funduszy inwestycyjnych. Co to oznacza? Pełna nazwa funduszu to Baltic Obligo Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty – już samo w sobie brzmi złowrogo i poważnie. Generalnie jest to jeden z kilku funkcjonujących w Polsce funduszy, które zajmują się skupowaniem „złych” wierzytelności.

Zalegałeś bankowi ze spłatą? Pożyczyłeś w parabanku bardzo dawno temu jakieś pieniądze? Twój dług się przedawnił, albo przez trudną sytuację nie płaciłeś i ignorowałeś wezwania z banku? W takiej sytuacji zamiast instytucji, w której brałeś kredyt, może odezwać się do ciebie właśnie Obligo.

Jak wygląda proceder „skupowania” długów?

Banki, zwykle na koniec roku, starają się mieć jak najlepsze wyniki finansowe. Jeżeli ktoś przestaje im płacić, automatycznie psuje im różnego rodzaju wskaźniki. I chociaż korzystniej długookresowo byłoby po prostu pozwać dłużnika, często decydują się sprzedać „dług” a właściwie roszczenie względem dłużnika. Roszczenie, czyli prawo do tego, by w przyszłości to nowy właściciel „długu” mógł dochodzić go przed Sądem.

Im mniejsza szansa na odzyskanie długu, tym taniej i szybciej bank go sprzeda. Przez kilka lat w Polsce była swojego rodzaju „moda” na sprzedawanie długów przedawnionych. Co ciekawe działało to sprawnie, to konsumenci nieuświadomieni prawnie i nieznający swoich praw podpisywali ugody bądź po prostu spłacali zadłużenie, którego spłacać nie musieli.

Co może a czego nie może windykator?

Ponadto warto pamiętać o tym, co windykator może a czego nie może. Nie jest on komornikiem, a więc państwowym organem uprawnionym do egzekucji z mocy prawa, a zwykłym pracownikiem prywatnego podmiotu. Może do nas dzwonić, mailować, wysyłać wiadomości SMS czy nawet przychodzić do naszego domu i miejsca pracy. Z tym, że w każdej z tych czynności jest ograniczony.

Windykator nie może nas np. nękać wiadomościami czy najściami. Jeżeli uznamy, że zdecydowanie zbyt często i zbyt nachalnie nas nachodzi, sprawa powinna być zgłoszona policji. Podobnie nie może on siłą wejść do mieszkania, miejsca pracy, nie może mówić o naszym długu innym, ani wykrzykiwać obelżywych haseł pod naszym domem.

Uprawnienia windykatora są więc bardzo ograniczone – o czym warto wiedzieć. Popularne są zatem z ich strony różnego rodzaju nadużycia, które jednak łatwo zakończyć pokazując, że znamy swoje prawa.

Jeżeli masz problem z wierzycielem – NAPISZ!

Zamiast banku dzwoni Baltic Obligo – ale co to zmienia?

Jeżeli doszło już do tego, że przedsiębiorstwo takie jak Baltic Obligo, Prokura, Trigon czy Ultimo kupiło nasz dług, samo w sobie niewiele to zmienia. Windykację możemy zbywać, a oni nie mają prawa stosować względem nas żadnych środków przymusu. Co innego, gdy otrzymamy już pismo z Sądu. Najczęściej będzie to nakaz zapłaty – w trybie upominawczym albo nakazowym. O różnicach między nimi napisałem w osobnym artykule.

Pamiętaj, że od dnia odebrania nakazu mamy dwa tygodnie na wniesienie sprzeciwu – i powinniśmy to zrobić, chyba że ufamy wierzycielowi bezgranicznie i nie interesuje nas, ile będziemy musieli w przyszłości spłacić. Jeżeli nie złożymy sprzeciwu, to nakaz zostanie zaopatrzony w klauzulę wykonalności, pojawi się komornik, a my stracimy szansę na jakąkolwiek obronę swoich praw.

Dłużnik ma nie tylko obowiązki, a wierzyciel nie tylko prawa

Kwoty, których przedsiębiorstwa takie jak Obligo domagają się przed Sądem najczęściej są zawyżone. Wszystko wynika z faktu, że przyzwyczaili się do biernej postawy dłużników, którzy nie składali sprzeciwów, nie bronili swoich praw. To z kolei wynikało z nikłej świadomości konsumentów – co jednak powoli się zmienia.

Przede wszystkim należy dokładnie zaznajomić się z uzasadnieniem i załącznikami, które zostały załączone do pozwu, na podstawie którego został wydany nakaz zapłaty. Przede wszystkim czy zawiera kompletną umowę cesji, oryginalną umowę pożyczki i stosowne wyliczenia, które uzasadniałyby konkretną kwotę i konkretną wysokość odsetek.

Windykacja czy nakaz zapłaty – to nie koniec świata

Dopóki nasza sprawa nie trafi do egzekucji komorniczej istnieje cała paleta rozwiązań, które pozwolą nam się skutecznie bronić przed wierzycielem. Kluczowa jest więc znajomość swoich praw i tricków, którymi posługują się windykatorzy. Wszelkie pisma, które będą do nas trafiały w toku sprawy należy na spokojnie analizować – zwłaszcza pod kątem merytorycznym. Przez skalę swojej działalności fundusze takie jak Baltic Obligo często popełniają szkolne błędy przed Sądem, które czasem pozwalają oddalić roszczenie nawet w całości.

Masz problemy z windykacją? Pozwało Ciebie Ultimo, Prokura, Best, Hoist czy Baltic Obligo lub inny fundusz skupujący długi? Zgłoś się a postaram się pomóc

mBank pozywa – jak wygrać w sądzie z bankiem?

//

Pisma z banku czy urzędów raczej nie należą do przyjemnych do odebrania. Najpewniej zamiast o spadku po zmarłym wujku-milionerze czy życzeń urodzinowych spadnie na nas jakieś zobowiązanie. A to nieopłacony podatek, a to nieuregulowany dług. Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, w której bank pozywa nas o właśnie taki nieuregulowany dług – czy sytuacja jest już wtedy beznadziejna? Czy można wygrać z bankiem w sądzie? Jak to zatem zrobić?

Banki zwykle są znacznie bardziej uporządkowane i lepiej przygotowane do prowadzenia swoich spraw niż parabanki czy wszelkiej maści fundusze, ale nie zawsze. Często same mimo milionowej klienteli popełniają błędy, które umożliwiają dłużnikowi skuteczną obronę.

Masz to jak w banku – przysłowie, które straciło na aktualności

Banki nie funkcjonują już w ogóle jak szwajcarskie zegarki, co dobrze pokazują przysyłane przez banki pozwy. Często zamiast profesjonalnego radcy czy adwokata, przygotowuje je pracownik banku. Co ciekawe często w takim powództwie są braki. Kilkukrotnie zdarzyła się nawet sytuacja, w której bank nie dołączył do pozwu umowy, którą z klientem podpisał. Pojawiają się tu dwa problemy – z jednej strony Sądy raczej bankom wierzą, z drugiej te już dawno przestały być święte.

Co więcej, nawet jeżeli dług nie zostanie prawidłowo wyliczony, ani udowodniony co do wysokości, istnienia i wymagalności, Sąd może wydać niekorzystny dla nas wyrok. O ile będziemy pasywni – bo najgorsze co możemy zrobić, to milczenie.

Ciężar dowodu – co oznacza i co nam daje?

Jedną z bardzo podstawowych i najważniejszych zasad prawa cywilnego jest zasada ciężaru dowodu, którą wyraża art. 6 Kodeksu cywilnego:

Art. 6. Ciężar  udowodnienia  faktu  spoczywa  na  osobie,  która  z faktu  tego wywodzi skutki prawne.

Co to oznacza? Bank musi udowodnić wszystko po kolei, stworzyć spójny ciąg przyczynowo skutkowy, który doprowadził do tego, że jego żądanie jest wymagalne i uzasadnione. Tak więc od początku – że podpisaliśmy z nim umowę, że umowę tę prawidłowo wykonał, że sama umowa była prawidłowa, że my się z niej nie wywiązaliśmy, bank wezwał nas do zapłaty i próby ugodowej, aż nie pozostała mu inna możliwość niż pozew Sądowy.

mBank wyrok - mBank pozywa – jak wygrać w sądzie z bankiem?

Co i jak musi udowodnić bank?

Nie jest więc tak, że bank po prostu w pozwie napisze, że jesteśmy mu winni pięć milionów, a Sąd bez zbędnych pytań te pięć milionów zasądzi. Co obowiązkowo musi być załączone do pozwu i powinno znaleźć się wśród załączników? Po pierwsze umowa – oryginał albo uwierzytelniona kopia umowy. Co oczywiste powinna być ona kompletna i podpisana. Jeżeli któregokolwiek z tych elementów brakuje, to możemy podnieść, że bank nie wykazał tak naprawdę, że jesteśmy mu cokolwiek winni.

Argument ten często sprawdza się w przypadku umów zawieranych na odległość. Nie wystarczy, że bank wskaże jakiś niepodpisany świstek papieru i stwierdzi, że takiej treści wiązała nas z nim umowa. Ani przelew weryfikacyjny, ani rozmowa telefoniczna nie będą dowodem na zaakceptowanie takich warunków, o ile bank nie udowodni, że były identyczne w dniu zawarcia umowy. Jest to bardzo trudne, tym bardziej jeżeli takich umów przewija się tam codziennie setki.

Jak bank powinien udowodnić wykonanie umowy?

No dobrze, mamy kompletną, podpisaną umowę. To jeszcze nie oznacza, że została prawidłowo wykonana przez strony. Najprawdopodobniej bank będzie zarzucał nam, że nie wykonywaliśmy jej prawidłowo. Pytanie tylko czy sam wykazał, że z jego strony odbyło się to prawidłowo. Oznacza to, że powinien jasno pokazać, że cała kwota którą miał nam wypłacić, została nam wypłacona. Niby oczywista rzecz, a banki czasem o tym zapominają.

Kolejnym aspektem są umowy ubezpieczenia – jeżeli nasz kredyt został ubezpieczony, to powinniśmy wnieść również o przedstawienie stosownej umowy, jaką bank zawarł z ubezpieczeniem, a także domagać się zwrotu takiej części ubezpieczenia, o ile skrócił się czas jego obowiązywania zgodnie z art. 813 § 1.

mBank postanowienie - mBank pozywa – jak wygrać w sądzie z bankiem?

W bankach ewidentnie mają problemy z liczeniem

Czytamy pozew i widzimy, że kwoty się nie zgadzają? Nie wiemy skąd bank je wziął, ot po prostu napisał, że tyle i tyle z takich tytułów musimy mu oddać? Błąd. Bank powinien udowodnić swoje roszczenie co do grosza, przedstawiając stosowne wyliczenia. Jeżeli przez przykładowo rok spłacaliśmy pożyczkę, która była na dwa lata, a potem przez problemy finansowe przestaliśmy, to do pozwu bank powinien przedstawić stosowne tabele:

-W jakim stopniu raty były spłacane na poczet kapitału, a w jakim na poczet odsetek?

-Jakie było oprocentowanie w danym miesiącu i jaka podstawa podlegała temu oprocentowaniu?

Co ciekawe niezwykle rzadko zdarza się, że bank faktycznie pokazuje te dane. Oczywiście, pewnie byłoby to czasochłonne, jednakże to oni są profesjonalnym podmiotem zajmującym się finansami, nie my. Dodatkowo to oni domagają się od nas pieniędzy – powinni więc wiedzieć ile, co do grosza i co do grosza tę kwotę wykazać.

Skuteczne wypowiedzenie umowy i jak je wykazać

Bank nie może ot tak wypowiedzieć nam umowy kredytu. Wypowiedzenie musi być poprzedzone wezwaniem opisanym w art. 75c ust. 1-2 Prawa Bankowego. W wezwaniu tym instytucja powinna wskazać termin na uregulowanie zadłużenia, nie może on być krótszy niż 14 dni. Dopiero gdy to wezwanie okaże się bezskuteczne, bank ma prawo wypowiedzieć nam umowę osobnym pismem. Jest to ciąg przyczynowo skutkowy – jeżeli bank nie udowodni, że doręczono nam wezwanie, to nie może wypowiedzieć umowy, nawet jeżeli takie wypowiedzenie nam doręczono.

No właśnie – doręczono. Nie chodzi o sporządzenie takiego dokumentu, ani też o jego nadanie. Jeżeli bank zaprezentuje jako dowód kopię samego wypowiedzenia, albo sam dowód nadania, dowodzi tylko tego, że taki dokument sporządził i nadał – nie, że fizycznie go otrzymaliśmy.

Co oznacza brak wypowiedzenia umowy lub brak wezwania banku?

Jeżeli bank nie przedstawił dowodu doręczenia nam któregoś z wyżej wymienionych dokumentów, lub po prostu go nie doręczył, oznacza to, że wierzytelność jest niewymagalna. Co to oznacza? Że bank nie miał prawa dochodzić całości długu przed Sądem, a jedynie tych rat, które powinniśmy spłacić do tej pory. Zmienia to bardzo dużo w toku sprawy, bowiem może się okazać, że zamiast kilkuset tysięcy złotych, wyrok zapadnie zaledwie na kilak ostatnich rat, których nie daliśmy rady spłacić.

W tym kontekście warto wskazać, że zgodnie z utartym poglądem doktryny wypowiedzenie nie może być warunkowe. Stanowisko takie przyjął np. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 29 kwietnia 2009 r. w sprawie o sygn. akt II CSK 614/08. Takie wypowiedzenie należy uznać za bezwzględnie nieważne, a co za tym idzie wierzytelność za niewymagalną.

Składałem wniosek o restrukturyzację, a bank wypowiedział umowę!

Należy z całą mocą podkreślić, że zgodnie z art. 75 c ust. 5 Prawa bankowego Bank, w przypadku odrzucenia wniosku kredytobiorcy o restrukturyzację zadłużenia, przekazuje kredytobiorcy bez zbędnej zwłoki, szczegółowe wyjaśnienia, w formie pisemnej, dotyczące przyczyny odrzucenia wniosku o restrukturyzację.

Natomiast zgodnie ze Stanowiskiem Rady Prawa Bankowego przy Związku Banków Polskich dotyczącego wybranych zagadnień problemowych na tle art. 75 c Prawa bankowego : „(…) zasadnym jest, wziąwszy pod uwagę wykładnię celowościową, przyjęcie, że złożenie wniosku o restrukturyzację zadłużenia skutkuje do czasu zakończenia rozpatrywania wniosku, niemożnością wypowiedzenia przez bank umowy kredytu ora obniżenia przyznanej kwoty kredytu”. Oznacza to, że jeżeli złożyliśmy taki wniosek, który nie został rozpatrzony, umowa również nie została nam skutecznie wypowiedziana.

Błędy banków skutkują przegranymi sprawami

Przez niedopełnienie formalności, nieskuteczne dowodzenie, nieprzedstawienie dowodów bądź też brak obliczeń i zbyt słabe uzasadnienie, banki niejednokrotnie przegrywają całe sprawy przed Sądem. Nawet jeżeli wydaje nam się, że sprawa jest ewidentna, należy mieć na względzie to, że czego my nie widzimy, może dostrzec wprawne oko doświadczonego prawnika czy finansisty. Zresztą banki, to profesjonalne podmioty, od których powinniśmy wymagać więcej jeżeli chodzi o precyzję, dokładność i rzetelność. Jeżeli tak często nie potrafią dowieść, że jesteśmy winni im pieniądze, to same są sobie winne. Nieznajomość prawa szkodzi – nie tylko nam, ale także innym. Banki takich błędów dopuszczają się, bo konsumenci nie znają swoich praw i nie potrafią skutecznie się bronić – i należy to zmienić.

Prokura i nakaz zapłaty? Windykacja Kruka to jeszcze nie koniec świata

///

Prokura, a właściwie Prokura Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty z siedzibą we Wrocławiu, bo tak brzmi ich pełna nazwa, zajmuje się właśnie sekurytyzacją. Dla laika słowo to brzmi z pewnością zawile, tajemniczo, może złowrogo – zwłaszcza, że kiedy przychodzi pismo z Prokury, może oznaczać to tylko jedno – domagają się od nas pieniędzy. Bardzo często pojawiają się więc pytania: Jakim cudem jakaś Prokura domaga się moich pieniędzy, skoro nigdy od nich nic nie pożyczałem? Nigdy nie podpisałem umowy z żadną Prokurą, czego ode mnie chcą? Jak mogę się bronić?

Tu zasadniczo dochodzimy do sedna sprawy czyli tego, czym Prokura jest i czym się zajmuje. Jednak jest to na tyle zawiłe, że słownikowa definicja raczej nie wiele pomoże:

Sekurytyzacja – technika refinansowania, w ramach której pula aktywów wraz z generowanymi przez nie strumieniami gotówkowymi zostaje wyizolowana z bilansu banku w formie podmiotu specjalnego przeznaczenia, który dokonuje refinansowania poprzez emisję papierów wartościowych.

Mówiąc jednak językiem ludzkim, chodzi po prostu o skupowanie „długów” a konkretniej roszczeń w stosunku do dłużników. Roszczenie to właśnie prawne „domaganie się” zwrotu pieniędzy. Dlaczego banki i parabanki często sprzedają swoje roszczenia? Po prostu bardziej im się to opłaca.

Potrzebujesz pomocy w sprawach z Krukiem lub Prokurą przejdź do kontaktu i opisz swój problem

Czym właściwie jest Prokura?

Prokura NSFIZ jest obsługiwana przez dwa podmioty i to z nimi w pierwszej kolejności będziecie mieli do czynienia. Pierwszą  z nich jest firma windykacyjna Kruk S.A. właściciel Prokury i lider na polskim rynku handlu wierzytelnościami, drugim zaś Kancelaria Prawna Raven P. Krupa, sp. k. Kruk jako ogromna grupa kapitałowa posiada liczne, mniejsze i bardziej wyspecjalizowane podmioty. Nie powinna nas dziwić sytuacja, w której pożyczkę bierzemy w banku, windykuje i wydzwania do nas Kruk, przesyłka przyjdzie z kancelarii Raven, a pozywać nas będzie Prokura – ręka rękę myje, a w tym przypadku to wręcz palce jednej gigantycznej dłoni.

Prokura kupiła moje długi – co dalej?

Prokura skupuje długi za pomocą umów cesji. Zwykle dzieje się to we wielomilionowych czy nawet miliardowych transzach, za ułamek ich wartości. Banki i parabanki chętnie pozbywają się roszczeń w stosunku do osób, które przestały płacić długi, których dług się przedawnił, albo nie posiadają majątku. Wyegzekwowanie od nich pieniędzy często jest trudne, czasochłonne i kosztowne. Wtedy właśnie do akcji wkracza Prokura. Odzyskanie pieniędzy nawet od jednego na dziesięciu dłużników będzie już dla nich dochodowym przedsięwzięciem – zwykle dług jest sprzedawany za  5-15% jego „wartości”.

Po odkupieniu długu kancelaria Raven najczęściej przygotowuje pozew i w imieniu Prokury domaga się wydania przez sąd Nakazu Zapłaty. Sądy nie zawsze, ale jednak dość często takie nakazy wydają. Wówczas mamy dwa tygodnie na wniesienie sprzeciwu od daty, w której taki nakaz zostanie nam doręczony. Czy i dlaczego warto wnieść taki sprzeciw? Co w nim zawrzeć? Spieszę z wyjaśnieniem.

Sprzeciw od nakazu zapłaty przeciwko Prokurze

Co powinien zawierać skuteczny sprzeciw od nakazu zapłaty? Generalnie na tym etapie najlepiej swoje zarzuty sformułować szeroko, żeby nie krępowały nam rąk w przyszłości. Tym samym najlepiej podnieść, że roszczenie nie istnieje, nie zostało udowodnione co do wysokości, zasadności, że Prokura nie ma legitymacji czynnej, a nawet jeżeli roszczenie istnieje a Prokura może go dochodzić, to samo w sobie nie jest wymagalne. Do tego asekuracyjnie warto zgłosić zarzut przedawnienia roszczenia.

Pewnie sporym zaskoczeniem będzie dla Was, że zarzuty te nie są podnoszone tak ot tak, a rzeczywiście Prokura potrafi mieć problem z tak podstawową rzeczą jak udowodnienie, że jakiekolwiek roszczenie istnieje.

Jak i jakie zarzuty podnosić?

Bardzo częstym błędem ze strony Prokury jest niedołączenie oryginalnej umowy do pozwu. Co z tego, że pokażą cesję jakiejś wierzytelności, skoro nie udowodnili, że ta wierzytelność w ogóle powstała? Bywa bowiem tak, że Prokura takiej umowy nie posiada – wtedy z pewnością otrzymujemy bardzo mocny argument, by nic im nie zapłacić. W drugą stronę jednak nie jest tak prosto, tj. posiadanie przez Prokurę oryginalnej umowy, np. z bankiem, jeszcze nas nie pogrąża. Często bowiem przez to, jak wiele roszczeń kupują na raz, mają problem z udowodnieniem, że cesja dotyczy akurat tego długu.

Pokazują wówczas niepełne umowy cesji, wyciągi, pojawiają się braki w załącznikach, część umowy zakrywają powołując się na tajemnice handlową. Warto to podnieść – nie wiemy, co kryje się za zasłoniętą częścią i czy nie dotyczy to również nas. Poza tym prawo do posługiwania się wyciągami zamiast oryginałów jest przyznawane w drodze wyjątku, nie jako reguła. Co do zasady fundusz powinien przedstawiać oryginał kompletnej umowy cesji, czego nigdy nie robi.

Nieskuteczne wypowiedzenie, brak jakichkolwiek wyliczeń

Innym argumentem, który często okazuje się przydatny, jest nieskuteczne wypowiedzenie umowy przez wierzyciela pierwotnego. To na Prokurze bowiem spoczywa ciężar udowodnienia, że wypowiedzenie umowy zostało nam doręczone. Doręczone! Nie sporządzone przez nich, nie nadane, ale doręczone. Oznacza to, że doręczenia nie dowodzi chociażby samo sporządzone pismo załączone do pozwu, dowód jego nadania, a dopiero dowód jego doręczenia – a tym ostatnim Prokura często nie dysponuje.

Jeżeli nie otrzymali takiego dokumentu od wierzyciela pierwotnego – są bezradni. Nawet jeżeli Sąd przychyli się do ich twierdzenia, że wierzytelność istnieje i została skutecznie kupiona przez Prokurę, to nie jest ona jeszcze wymagalna, tj. nie można jej jeszcze dochodzić przed Sądem.

Nawet jeżeli zaś udowodnią, że wierzytelność istnieje, jest wymagalna i mają legitymację czynną do jej dochodzenia, to cóż – nie potrafią wykazać ile tak naprawdę im się należy.

No dobrze, jest dług – ale jaki?

Co ciekawe największe problemy tego typu funduszom sprawia wyliczenie, ile właściwie jesteśmy im winni. Trudno zresztą nawet mówić o wyliczeniu – zwykle w pozwie jest to po prostu informacja – jesteś nam dłużny tyle i tyle, bo tak. Tymczasem wyliczenie powinno być szczegółowe, przewidywać wszystkie poczynione na rzecz wierzyciela pierwotnego wpłaty z uwzględnieniem, czy były one na rzecz należności głównej czy odsetek etc. Tak samo odsetki – wyliczenie powinno zawierać tabelę, która obrazowałaby ile odsetek zostało naliczone od danej podstawy w danym miesiącu.

Z pewnością byłoby to trudne przy tak masowej skali działalności. Fundusze takie jak Prokura, Ultimo czy Baltic Obligo skupują pakiety zawierające dziesiątki tysięcy takich długów jak nasz za milionowe sumy (które i tak stanowią ułamek ich „wartości”).

Umowa i dług pierwotny również mają znaczenie

Nie bez znaczenia przy tym jest to, od kogo i jaki dług kupiła Prokura. Dawniej zajmowali się głównie skupowaniem długów przedawnionych. Liczyli na bierność dłużnika, który jeżeli nic nie zrobił, trafiał pod nóż komornika i płacił, chociaż nie musiał. Obecnie to się zmieniło – i chociaż wciąż warto dla zasady i z ostrożności procesowej podnosić zarzut przedawnienia długu, to najczęściej jest on już bezzasadny.

Natomiast warto przyjrzeć się temu, co na dług się składa. Jeżeli dług został odkupiony przykładowo od parabanku, który nałożył horrendalną prowizję, jest spora szansa, że gdy wszystko inne zawiedzie, uda się chociaż dług ograniczyć do rzeczywiście otrzymanej przez nas kwoty.

Prokura – nie taki diabeł straszny

Po otrzymaniu nakazu zapłaty z pouczeniem i załącznikami, gdzie w pozwie widnieje długa i groźnie brzmiąca nazwa Prokury, wiele osób od razu decyduje się nie podejmować walki – błąd. Przez skalę swojego działania fundusze takie jak ten częstokroć popełniają błędy, które pozwalają skutecznie się bronić. Warto zaznajomić się więc z tym, co załączono do pozwu, jakie dowody przedstawiono i co właściwie one znaczą. Dla doświadczonego oka załączniki mogą powiedzieć więcej niż sama treść pozwu – która jest produkowana najczęściej wręcz „taśmowo”.

Pamiętajmy, że zgodnie z ogólną zasadą prawa cywilnego wyrażoną w art. 6 Kodeksu Cywilnego, ciężar dowodzenia spoczywa na tym, kto z danego twierdzenia wywodzi skutki prawne. Oznacza to, że długu nie można domniemywać, ani Prokura nie może oczekiwać, że będziemy działać na jej rzecz. Powinniśmy więc być niezwykle skrupulatni w weryfikowaniu tego, ile faktycznie udało im się udowodnić (nie uprawdopodobnić!) a na ile jest to puste straszenie osób, które na prawie i finansach często po prostu się nie znają.

Garść doświadczeń

To właśnie przez tego typu problemy jak opisane wyżej, Prokura często wycofuje swój pozew po skutecznym i trafnie sformułowanym sprzeciwie i sprawa kończy się jeszcze w przedbiegach. To pokazuje, jak słabe prawo do naszych pieniędzy często mają takie fundusze. Dlatego najgorszym co możemy zrobić, jest nic nie robić. Przy kompletnie pasywnej postawie sprawa na pewno skończy się komornikiem, kosztami sądowymi i długoletnim spłacaniem długu – który prawdopodobnie został zawyżony i źle przeliczony przez Prokurę.

Dostałeś nakaz zapłaty lub pozew z sądu. Chcesz wiedzieć czy masz szanse na skuteczną obronę w sądzie? Zapraszam do skorzystania z bezpłatnej analizy sprawy.
Napisz do mnie na kontakt

Jak wygrać z Rapidą w sądzie? Przykład wygranej sprawy

/

Masz problem z Rapidą? Rapida grozi ci pozwem, firmą windykacyjną, już cię pozwała albo czekasz na rozprawę w Sądzie? Zastanawiasz się skąd wzięła się ogromna kwota, której dochodzą, skoro przez lata spłacałeś raty, a ona wciąż jest większa od kwoty, którą otrzymałeś? W tym momencie musisz pamiętać o jednym – z Rapidą można wygrać! Żeby jednak to zrobić, trzeba wiedzieć jak działa i dlaczego jest to działanie na granicy prawa – co można wykazać przed sądem. Dowiedź się, jak wygrać z Rapidą w sądzie.

Czym jest Rapida i na jakich warunkach udziela pożyczek?

Rapida jest jednym z wielu funkcjonujących na rynku parabanków, w których co do zasady łatwiej o pożyczkę niż w banku, ale możemy spodziewać się znacznie gorszych warunków. O tym jak jest źle łatwo się przekonać, chociażby odwiedzając ich oficjalną stronę. To, co dla niewprawnego oka ma być reklamą, po chwili zastanowienia powinno ostudzić zapał każdego, kto zastanawia się nad taką pożyczką.

„W Rapida oferujemy pożyczki od 2 500 zł do 25 000 zł na okres od 12 do 60 miesięcy, z maksymalnym RRSO 99.54%.”

99,54%! Prawie sto procent w skali roku! Czyli przy pożyczeniu 2.500 złotych będziemy musieli zwrócić prawie 5.000 złotych przy pożyczce na rok, a odpowiednio więcej przy dłuższym czasie jej trwania. Jak to możliwe, że RRSO (Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania) jest tak wysokie, skoro w Polsce obowiązują przy pożyczkach odsetki maksymalne i zgodnie z art. 359 § 21 Kodeksu Cywilnego nie mogą przekraczać 10%? Wyjaśni to sama Rapida:

„Reprezentatywny przykład: pożyczasz 25000 zł na 48 miesięcy, płacąc 1204.12 zł na miesiąc, całkowita kwota do zapłaty 57797.60 zł. Prowizja za udzielenie pożyczki 5000 zł. Opłata administracyjna 20000 zł. Oprocentowanie stałe: 10%, RRSO: 62.41%”

Miej się na baczności podpisując umowę – to pułapka!

W tym cudownym reprezentatywnym przykładzie widać, jak można oszukać system i obejść przepisy. Rapida owszem, stosuje odsetki maksymalne, nie łamiąc tym samym prawa. Są jednak trzy silne „ale”! Pierwszym z nich jest prowizja – aż 20% pożyczanej przez nas kwoty. Drugim jest opłata administracyjna w kuriozalnej kwocie równiej 80% pożyczanej kwoty. Łącznie więc te dwie opłaty, które musimy uiścić na rzecz Rapidy, są równe wysokości udzielonej pożyczki. Oznacza to, że dostajemy (teoretycznie) 50.000 złotych, z czego Rapida pożycza Rapidzie 25.000, a nam drugie tyle. Oczywiście prowizja i opłata są kredytowane, czyli będą od nich naliczane odsetki – tu jest więc trzecie „ale” – procent się zgadza, ale przez to, że podstawa jest dwa razy wyższa, realnie znacznie przekraczają one 10% w skali roku.

Pokazuje to przedstawione przez nich wyliczenie. 10% przez cztery lata, przy uwzględnieniu tego, że co miesiąc spłacamy po 1204,12 złotych, nie dałoby prawie 8.000 złotych odsetek, gdyby początkową podstawą ich naliczania było 25.000 złotych.

Czy można legalnie obchodzić prawo bez żadnych konsekwencji?

Jest to jeden z czułych punktów, w który należy uderzyć. Sądy w Polsce rozumieją, że takie działanie ma za zadanie obejście prawa i często znacznie ograniczają bądź unieważniają postanowienia umowy, nakazujące płacić dłużnikowi tak horrendalne prowizje. Co za tym idzie ograniczają też odsetki, które gdy znika prowizja, stają się znacznie niższe. W sporach z Rapidą należy uważać, aby nasza argumentacja była spójna i zapoznać się z prezentowanym przez nich materiałem dowodowym. Najczęściej bowiem nawet przy skierowaniu sprawy do Sądu nie przedstawiają oni spójnych wyliczeń, które wskazywałyby konkretnie na kwotę roszczenia. Co za tym idzie łatwo podważyć je co do wysokości i przed Sądem walczyć o to, by było ono niższe.

Dzięki temu nawet gdy przegramy sprawę co do zasady, część kosztów postępowania przed Sądem spadnie na Rapidę, która zbyt wysoko określiła swoje roszczenie – a co za tym idzie przegrała sprawę w tej części.

Poniżej przykład sprawy naszego klienta zakończonej sukcesem

Screen Shot 08 20 19 at 01.00 PM 1 - Jak wygrać z Rapidą w sądzie? Przykład wygranej sprawy

Umowa na odległość? To ich słaby punkt!

Dodatkowo Rapida częstokroć zawiera swoje umowy na odległość. Daje nam to dodatkowe możliwości podważenia umowy co do treści, a w konsekwencji również  wysokości kwoty, której mogą dochodzić. W przypadku gdy umowa zawierana jest telefonicznie, należy sprawdzić, czy wszystkie postanowienia umowne zostały dokładnie odczytane. Jeżeli nie, to papierowa umowa (najczęściej niepodpisana przez dłużnika) nie może dowodzić tych postanowień, które nie zostały wówczas odczytane.

Tak samo popularna metoda ze stosowaniem „przelewu weryfikacyjnego”. Jeżeli zapoznałeś się z umową – przelej 1 zł na konto Rapidy. OKey – tylko wtedy muszą udowodnić, że zaprezentowana ci w dniu „podpisania” umowa jest identyczna z tą, którą zaprezentują przed Sądem – co wcale nie jest proste. Z jednej strony mają Twój przelew – z drugiej niepodpisaną umowę. Data może się zgadzać, ale przecież łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której treść umowy będzie znacznie odbiegać od tej, która została nam zaprezentowana. Ba, nawet nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy przed Sądem prezentowana będzie zupełnie inna, znacznie mniej korzystna umowa.

Tymczasem zgodnie z jedną z podstawowych zasad prawa cywilnego, zawartych w art. 6 Kodeksu Cywilnego, ciężar dowodzenia spoczywa na tym, kto z danego faktu wywodzi skutki prawne. Jeżeli Rapida chce zwrotu pieniędzy w oparciu o daną umowę, musi udowodnić że to dokładnie ta umowa w dokładnie tej treści. W innym przypadku bowiem żadne pieniądze się jej nie należą.

Masz lub miałeś pożyczkę w Rapida? Chcesz , abym przeanalizował Twoją sytuację? Zapraszam do kontaktu

Rapida sama nie wie, ile jesteśmy jej winni i nie umie tego wykazać

Dodatkowo, jeżeli nawet to zostanie udowodnione, najczęściej nie ma w pozwie czy wezwaniu do zapłaty wystosowanym przez Rapidę przeliczenia, które uzasadniałoby konkretną kwotę roszczenia. Przykładowo poprawnie wyliczone odsetki powinny być przedstawione w formie pokaźnej tabeli, gdzie za każdy miesiąc liczona jest osobna podstawa (w końcu spłacamy pożyczkę!), osobno odsetki (chyba, że oprocentowanie jest stałe), zsumowane na końcu w sposób jasny i zrozumiały dla konsumenta.

Tak samo należność główna powinna być wyliczona rata po racie, tj. ile zdążyliśmy od tej pory spłacić, w jakich ratach i w związku z tym ile zostało jeszcze do spłaty. Każda spłacona przez nas rata powinna być w jakiś sposób zaksięgowana – na poczet należnego kapitału czy też odsetek. Najczęściej w części na to, w części na to – jednak nie znamy tej proporcji, w związku z tym powinna być ona w całości zobrazowana w pozwie. W innym wypadku nie będziemy wiedzieć, dlaczego Rapida domaga się akurat tylu odsetek i tyle należności głównej. Przez to nie będziemy mogli naszego długu zweryfikować – a przecież niedopuszczalna jest sytuacja, gdy wierzycielowi mamy wierzyć „na słowo”.

Niedoręczone wypowiedzenie, niewymagalne roszczenie

Ponadto, innym argumentem, który często okazuje się przydatny, jest nieskuteczne wypowiedzenie umowy przez Rapidę. Ponownie – to na nich spoczywa ciężar udowodnienia, że wypowiedzenie umowy zostało nam doręczone. Doręczone! Nie sporządzone przez nich, nie nadane, ale doręczone. Oznacza to, że doręczenia nie dowodzi chociażby samo sporządzone pismo załączone do pozwu, dowód jego nadania, a dopiero dowód jego doręczenia – a tym ostatnim Rapida często nie dysponuje. Analogicznie wydruk z elektronicznego systemu śledzenia przesyłek nie dowodzi skutecznego doręczenia, bo i taki „dowód” pojawia się w niektórych sprawach.

Jeżeli Rapida nie wykaże skutecznego wypowiedzenia umowy, to nie może dochodzić niespłaconej kwoty pożyczki przed Sądem. Mają oni prawo domagać się całości dopiero po skutecznym wypowiedzeniu nam umowy, które zresztą muszą dowieść w sposób obiektywny i niebudzący zastrzeżeń.

Nie taka Rapida straszna jak ją malują

Podsumowując, możemy się bronić na dwa sposoby. Po pierwsze, najczęściej spora część pozwu i wezwania do zapłaty pozostaje w sferze domysłów, niedopowiedzeń i niejasności. Mamy prawo oczekiwać silnych, jednoznacznych dowodów i dokładnych wyliczeń. Ze względu na „masową” skalę działalności często możemy takich w ogóle nie dostać, co tylko podważa ich wiarygodność i siłę argumentów przed Sądem. Możemy w oparciu o te argumenty znacznie ograniczyć lub całkowicie zniwelować roszczenie.

Po drugie, pozostaje kwestia opłat i prowizji. Z nimi również warto walczyć, bowiem mogą stanowić one ponad połowę wartości roszczenia, a tym samym jeżeli Sąd uzna je za próbę ominięcia prawa, znacznie zmniejszy nasze zadłużenie.

Bycie dłużnikiem to nie tylko obowiązki, ale także prawa. Tak samo bycie wierzycielem to nie jedynie prawo do domagania się czegokolwiek się chce – to także obowiązki. Zaniedbywanie tych obowiązków jest niedopuszczalne – o czym warto przypomnieć pożyczkodawcom przed Sądem.

Potrzebujesz pomocy w procesie przeciwko firmie pożyczkowej. Napisz do mnie na kontakt

Alior Bank pozywa po czym przegrywa sprawę

//

Alior Bank w latach 2013-2016 udzielał kredytów gotówkowych na różne cele. Kredytów i pożyczek udzielały również inne banki, które Alior Bank następnie przejął. Często były to konsolidacje, innym razem kredyty dla firm czy rolników. Charakteryzuje je jedno, poprzez błędy w procedurze banku, jak również w niedopełnieniu obowiązków względem konsumenta, Alior Bank pozywa swoich byłych klientów i nie jest w stanie wyegzekwować pożyczonych środków. Nie jest w stanie wygrać sprawy sądowej.

Alior Bank na bakier z art. 75c prawa bankowego?

Przede wszystkim jest klika rzeczy o których prawnicy Alior Banku nie pomyśleli. Pierwszą z nich są zobowiązania banku wywodzące się z art. 75c prawa bankowego.  Zgodnie z którym:


1. Jeżeli kredytobiorca opóźnia się ze spłatą zobowiązania z tytułu udzielonego kredytu, bank wzywa go do dokonania spłaty, wyznaczając termin nie krótszy niż 14 dni roboczych.

A więc przed wypowiedzeniem umowy bank powinien wezwać Ciebie do spłaty zaległego zobowiązania. Zdarzało się, że tak nie Alior Bank tego nie robił.

A może restrukturyzacja kredytu

3. Bank powinien, na wniosek kredytobiorcy, umożliwić restrukturyzację zadłużenia poprzez zmianę określonych w umowie warunków lub terminów spłaty kredytu, jeżeli jest uzasadniona dokonaną przez bank oceną sytuacji finansowej i gospodarczej kredytobiorcy.

W punkcie 3. czytamy, że bank powinien umożliwić klientowi restrukturyzację zobowiązania. Ma ona na celu poprawę sytuacji finansowej klienta i musi zmierzać do umożliwienia regulowania zobowiązania. Czyli restrukturyzacja nie powinna polegać na:

  1. podwyższeniu kwoty zobowiązania
  2. zwiększaniu kwoty raty
  3. jednorazowej spłacie większej części zobowiązania
  4. zwiększenia oprocentowania kredytu.

A więc jeżeli dostałeś propozycję restrukturyzacji z jakiegokolwiek banku to wiesz o czym piszę. Ponadto w większości przepadków, w propozycjach restrukturyzacyjnym znajdziemy jeden z powyższych czterech punktów.

Alior Bank wypowiada umowę kredytu. Warunkowo.

Zdarzało, że bank wysłał do klienta tzw. warunkowe wypowiedzenie umowy, które brzmiało:

„z powodu niedotrzymania warunków Umowy i nieuregulowania zaległości pomimo wezwania do zapłaty, niniejszym:

Wzywam Panią do dokonania, w terminie 14 dni roboczych, licząc od dnia otrzymania niniejszego dokumentu, spłaty zaległości… W przypadku nieskorzystania z przysługujących Pani uprawnień wskazanych w art.. 75c Ustawy Prawo bankowe, o którym mowa powyżej, niniejszym wypowiadam Umowę…”. Takie wypowiedzenie jest nieważne, a wierzytelność nie jest wymagalna.

Alior bank pozywa i nie potrafi udowodnić wysokości roszczenia

Przede wszystkim przykładem powinien być wyrok, jaki zapadł niedawno w SO w Białymstoku. Przede wszystkim pozwany przez Alior Bank sprawę wygrał. Sąd oddalił powództwo w całości. Wyrok nie jest prawomocny.

W uzasadnieniu do wyroku SO w Białymstoku czytamy:

„…wymieniona w wyciągu z ksiąg banku z 16 sierpnia 2018 roku kwota zadłużenia pozwanego sama w sobie nie stanowi dowodu istnienia takiego zadłużenia.”

Ponieważ pozwany wyciąg z ksiąg banku kwestionował, a bank nie dołączył tu innych dokumentów, które mogłyby świadczyć o wysokości zobowiązania, na czele z umową kredytu, sprawa nie mogła skończyć się inaczej.  W wyroku znajduje się jeszcze klika innych kwestii, które podnosi sąd. O większości pisałem już wcześniej.

Poniżej udostępniam całe zanonimizowane uzasadnienie

Uzasadnienie w sprawie Alior Bank SO Białymstoku

Jeżeli masz jakieś pytania napisz  poprzez kontaktlub bezpośrednio na [email protected]